Aplikacje w podróży

                Po ponad siedmiomiesięcznej podróży wiem, bez jakich aplikacji nie mogłabym się obejść. W XXI wieku nigdzie nie ruszamy się bez telefonu, a w nim możemy trzymać wiedzę, której raczej nie pomieści nasza głowa 🙂 Poznaj moje ulubione narzędzia, dzięki którym zawsze trafiłam do celu, a często przy okazji zaoszczędziłam kilka złotych.

Tanie loty

IMG_20170129_215214_956

                Bardzo starałam się podróżować po ziemi, bo zwykle jest to tańsze, a na pewno bardziej ekologiczne (polecam przeczytać książkę „Witajcie w raju”, o której wspominałam już we wpisie: Turystyczne zło wcielone; autorka tłumaczy jak szkodliwe dla środowiska są loty i jak niewiele w związku z tym się robi). Czasem jednak jestem zmuszona wsiąść do samolotu, gdy goni mnie czas lub muszę dostać się na wyspy.

                Moją ulubioną wyszukiwarką lotów jest kiwi.com i to z tej aplikacji głównie korzystam. Znajdziemy tam praktycznie wszystkie linie lotnicze, a do tego możemy wybrać zakres dat i kilka miejsc wylotu i przylotu. Korzystając z wyszukiwarki na komputerze, możemy też zaznaczyć obszar na mapie dla rozpoczęcia podróży i jej zakończenia. W tym wypadku nie musimy np. zaznaczać dokładnie trasy Warszawa-Bangkok czy nawet Polska-Tajlandia, ale możemy zaznaczyć okręgiem przykładowo południową Polskę, kawałek Czech i kawałek Słowacji, a jako punkt docelowy obszar do 200 km od Bangkoku. To szczególnie przydatna opcja, gdy jedziemy do zupełnie obcego kraju i nie znamy wszystkich lotnisk czy dużych miast.

                Kolejnym pozytywnym aspektem aplikacji jest możliwość płacenia w złotówkach, dzięki czemu unikamy przewalutowania. Ponieważ jednak kiwi.com jest pośrednikiem i dolicza prowizje za swoje usługi, warto sprawdzić też cenę bezpośrednio na stronie przewoźnika. Warto też korzystać z powiadomień dotyczących lotów na wybranej trasie, jeżeli mamy czas poczekać na promocje. Aplikacja poinformuje nas mailowo o zniżkach, a także wyskoczy komunikat pop up.

                Loty w Azji są stosunkowo tanie, a większość linii ma swoje prywatne aplikacje. Na pewno dobrze zainstalować AirAsia, dzięki czemu będziemy informowani o sezonowych promocjach linii lotniczej, a także otrzymywać zniżki dla użytkowników mobilnych.

                Inne aplikacje: Skyscanner, VietJet (Wietnam), Cebu Pacific (Filipiny), Lion Air (Tajlandia).

Noclegi

IMG_20170304_110031066

                Wszyscy znamy booking.com I sama często też korzystam z tej strony. W Azji poznałam jednak wie inne, bardzo użyteczne aplikacje. Pierwsza i moja ulubiona to Agoda. Pomimo prowizji naliczanej dla serwisu (która nie jest zbyt wielka i jest to procent od ceny hostelu/hotelu), ma dwie  szczególne zalety.

                Po pierwsze, w Agodzie często znajdziemy ośrodki, których nie ma nigdzie indziej. Szczególnie w Azji, często booking.com nie daje rady, za to Agoda ma się świetnie i podpowiada świetne miejsca, nie tylko na podróżujących z plecakiem, ale i tych bardziej wymagających. Co więcej, pomimo prowizji naliczanej przez serwis, często działa to odwrotnie i znajdujemy niesamowite oferty i promocje.

                Drugą zaletą jest fakt, że za wybrany hostel czy hotel możemy zapłacić bezpośrednio w aplikacji. Każda wypłata z bankomatu za granicą to koszty związane z przewalutowaniem i prowizja, więc staram się robić to jak najrzadziej. Gdy tylko mogę płacić online np. za nocleg, to zawsze z tego korzystam, a gotówkę zachowuję na inne przyjemności 😛

                Druga aplikacja to hostelworld.com. Często znajdziemy tu jeszcze więcej ofert niż na booking.com czy Agodzie, szczególnie jeżeli podróżujemy niskobudżetowo i nie przeszkadza nam nocleg w pokoju z innymi ludźmi. Jest tu wiele bardzo tanich ofert, ale niestety online możemy zapłacić wyłącznie serwisową prowizję i do tego nie ma opcji w złotówkach. Rzadko rezerwuję przez te aplikację, jeżeli jednak wiem, że i tak nie ma możliwości płatności online, to sprawdzam tutaj ceny hosteli, zdjęcia i opinie. A potem po prostu przychodzę do wybranych hosteli wiedząc, czego mogę się spodziewać.

                Na koniec jeszcze opcja dla tych, co by chcieli spędzać czas w lokalnym środowisku. Polecam dwie aplikacje, czyli Airbnb, gdzie możemy wynająć łóżko, pokój lub całe mieszkanie bezpośrednio od kogoś z docelowego miejsca, lub Couchsurfing, gdzie nocujemy za darmo u lokalnych mieszkańców, ale warunki mogą być lepsze lub gorsze. A jak za darmo, to przecież nie wolno wybrzydzać 😉 Na pewno w obu przypadkach jest to opcja na zobaczenie jak mieszkają ludzie w danym kraju, a przede wszystkim poznania tych osób.

Taksówki

IMG_20161207_142057764

                Niestety taksówkarze mocno się cenią i oszukują turystów. Gdy lądujemy na lotnisku późno w nocy i nie mamy możliwości skorzystania z komunikacji miejskiej lub po prostu jesteśmy zmęczeni i chcemy szybko dostać się do hostelu, poddajemy się i płacimy chore sumy za transport. Jeżeli jednak jesteśmy w stanie ustać na nogach jeszcze chwilę i poświęcić resztkę energii, można to ogarnąć dużo taniej.

                Na lotniskach bardzo często jest świetne wifi (lub chociaż satysfakcjonujące), a w praktycznie każdym dużym mieście, nawet w Azji, działa Uber. Jeżeli korzystamy z niego w Polsce i mamy już zainstalowaną aplikację na telefonie, dostosuje się ona do kraju, w którym przebywamy. W Indiach było to dużo tańsze od tuk-tuków (oczywiście mówimy o cenach dla turystów). Dodatkowo, jeżeli jesteś sam lub w dwójkę, można skorzystać z Uber Share i podzielić koszt podróży z inną osobą, która chce się przemieścić na podobnej trasie.

                Szczerze mówiąc Uber jest dużo lepiej rozwinięty w Azji niż u nas. Oprócz Uber Share dla maksymalnie pary, bardzo często są też Uber Bike, gdzie kierowca podjeżdża po Ciebie motorem. Motor to popularna taksówka w południowo-wschodniej części tego kontynentu, bo jest to szybki transport, który jest w stanie szybciej przebić się przez permanentne korki. Ale tylko dla jednego pasażera.

                W Azji świetnie działa i często jest też tańsza, aplikacja Grab (tańsza chociażby w Malezji), która również ma opcję Grab Moto. Jeżeli chcemy porównać ceny ubera i graba, wystarczy wklepać trasę w google maps i przejść do zakładki taxi (człowieczek z łapką w górę). Wtedy zobaczymy, która opcja bardziej nam się opłaca (należy jednak pamiętać, że nie jest to ostateczna cena, która zależy od natężenia ruchu i ilości zamówień, a jedynie podglądowa).

                Jeżeli obawiamy się płacenia kartą, zarówno w Uberze, jak i Grabie możemy zwykle wybrać opcję płacenia gotówką (czego w Polsce na przykład nie mamy). Kwota w przypadku Graba zostanie nam podana na samym początku, jeszcze przed zamówieniem pojazdu. W związku z tym nie musimy się martwić o późniejszy brak internetu po przejeździe, bo koszt poznamy z góry.

Komunikacja miejska

IMG_20170208_103355720

                Jeżeli masz ograniczony budżet w podróży, to rezygnujesz z taksówek na tyle, na ile możesz. Tak wyglądała moja sytuacja, w związku z czym, szczególnie w dużych miastach, podróżowałam komunikacją miejską. Autobus czy metro, a może łódź? Aby znaleźć drogę do celu wykorzystywałam tylko swój telefon.

                Najłatwiej jest oczywiście korzystać z google maps, gdzie dzięki geolokalizacji mamy zaznaczone gdzie znajdujemy się my, a cel uzupełniamy. Nie musimy nawet znać adresu, tylko nazwę hostelu, świątyni czy marketu. Po wyznaczeniu trasy klikamy w zakładkę z autobusem i pojawiają nam się sugerowane linie. Muszę przyznać, że w większości miast azjatyckich nie miałam z tym najmniejszego problemu. Do tego znałam od razu liczbę przystanków i nazwę tego, na którym miałam wysiąść. To pomagało też w dogadaniu się z kierowcą czy kontrolerem biletów.

                Jest jednak jeden problem, mianowicie do korzystania z google maps potrzebny jest dostęp do internetu. Jeżeli mamy lokalną kartę sim, to możemy działać. Jeżeli jednak pozostajemy przy karcie z Polski (lub po prostu innego kraju niż ten, w którym przebywamy), nie chcemy po powrocie z wakacji otrzymać gigantycznego rachunku za transmisję danych. Wtedy potrzebne nam rozwiązanie offline.

                I tutaj z pomocą przychodzi Maps.me. To aplikacja mapa, gdzie dane możemy pobrać wcześniej na wybrane przez siebie obszary. I tak np. wiedząc, że będę w Manili, pobrałam mapę wyspy Luzon, a w Chiang Rai mapę północnej Tajlandii. Później mamy już informacje na telefonie, a korzystając z intuicyjnej wyszukiwarki, znajdziemy miejsca turystyczne czy hostele. Plusem jest także możliwość robienia zakładek na mapie. Gdy inni podrużujący doradzali mi kolejne destynacje, mogłam je zaznaczyć w Maps.me.

                W aplikacji, podobnie jak w google maps, możemy wyznaczać trasy i dostosować je do sposobu poruszania się (piechotą, rowerem czy samochodem), oraz zamówić ubera czy graba. Na mapie wyświetlą nam się także ciekawe mijane miejsca, restauracje czy popularne atrakcje.

                Tutaj z komunikacją miejską jest trochę trudniej, ale też można sobie poradzić. Ustawiając miejsce docelowe, znajdujemy najbliżej położony przystanek, a aplikacja pokazuje nam jakie linie zatrzymują się tam. Potem znajdujemy przystanek najbliżej nas, gdzie pokryją się numery. Jest to żmudna praca, ale szczerze mówiąc wbrew pozorom da się to zrobić dosyć intuicyjnie. W ten sposób zwiedzałam np. Hanoi i nie było z tym aż tyle zamieszania 🙂

 

                Aplikacji tez oczywiście dużo więcej i co chwilę pojawiają się nowe, dlatego przed wyjazdem warto poszukać informacji o kolejnych rozwiązaniach. Na pewno można też podpytywać lokalnie o aplikacje, które istnieją np. wyłącznie w danym kraju czy regionie. Wystarczy podpytać w hostelu lub lokalnych mieszkańców i znajdziemy jeszcze lepsze opcje, o których nie dowiemy się w Europie

                Na koniec polecam tylko, aby przed wyjazdem upewnić się, że mamy telefon powiązany z dowolnym dyskiem (zależne od naszego systemu operacyjnego telefonu i upodobań). W moim przypadku, posiadając telefon z systemem Android, mój telefon jest połączony z kontem Google i wirtualnym dyskiem. Dzięki temu, za każdym razem, gdy znajduje się w obszarze z WiFi, wybrane materiały zapisują się online. W ten sposób, nawet jeśli straciłam telefon (a niestety tak się stało), wszystkie moje najcenniejsze pamiątki i wspomnienia zachowały się. Warto sprawdzić i się zabezpieczyć 😉

Jedna myśl nt. „Aplikacje w podróży”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.