Wśród Beduinów na jordańskiej pustyni

                Nie byłam długo w Jordanii, ale jestem przekonana, że to kraj, który kryje wiele niespodzianek. Zresztą tak jak w każdym miejscu na świecie, jest tu wiele punktów, które zaskoczą nas swoim pięknem. Nie zawsze tak oczywiste. Ta pustynna kraina zaskoczyła mnie pięknem swojej surowej natury. Skaliste góry, piaszczyste szlaki… nawet nie wiedziałam, że mogą być tak zapierające dech w piersiach. Teraz już wiem.

                Swoją przygodę z Jordanią zaczęłam od wycieczki na pustynię Wadi Rum. Tak, to był zorganizowany wypad, który przez to był dosyć kosztowny. Niestety, wiedziałam, że mam ograniczoną liczbę dni na pobyt, a działanie na własną rękę zajęłoby mi zbyt dużo czasu. W związku z tym, skorzystałam z polecenia poznanych w Jerozolimie dziewczyn i razem z Niną ze Szwajcarii skontaktowałyśmy się z lokalnym przewodnikiem, Talatem.

                Zostałyśmy odebrane zaraz po przekroczeniu granicy izraelsko-jordańskiej i ruszyłyśmy na naszą pustynną przygodę. Jeżeli nie posiadasz Jordan Pass, musisz zapłacić za wstęp na obszar Wadi Rum w punkcie turystycznym. Koszt to 5 dinarów (około 25 zł). Potem już tylko wsiadasz do jeepa i jedziesz na dziki teren.IMG_20171109_145926986

Beduin czy nie Beduin?

                Podejrzewam, że pojawi się to pytanie, więc od razu je uprzedzam. Wioski beduińskie w Wadi Rum, a jest ich wiele, to przygotowane dla turystów miejsca. Jestem o tym przekonana, bo byłam też w takiej wiosce w Egipcie, a później jeszcze w Jordanii poznałam innych przedstawicieli i jest to zupełnie inny klimat czy warunki. Myślę jednak, że taka wyprawa daje szansę na poznanie ich tradycji w bardziej komfortowy sposób.

                Obóz jest pełen panów w turbanach, którzy dbają o swoich IMG_20171109_132450113_HDR-COLLAGEgości. Część z nich nosi długie suknie, inni są bardziej nowocześnie ubrani. Wszyscy jednak chodzą z super smartfonami. Widać nawet na pustynie dociera technologia 😛 Sam obóz składa się z namiotów do spania oraz części wspólnych. Jest tam kilka namiotów, w których można schować się w cieniu, gdzie je się posiłki, a także kuchnia i łazienki. Acha, no i wszędzie jest WiFi…

                Można na początku stracić wiarę w autentyczność takie przeżycia, ale należy sobie zadać pytanie po co właściwie tam jesteśmy? Ja chciałam przeżyć noc na pustyni, zobaczyć zachód słońca i mnóstwo gwiazd. Dla mnie to było niesamowite i w pełni satysfakcjonujące doświadczenie. Jeżeli jednak szukasz czegoś mocniejszego, to musisz poszukać gdzie indziej.IMG_20171109_153937456

Wycieczka po piaskach

                Dotarłyśmy do wioski, zostawiłyśmy rzeczy w przydzielonym namiocie i uciekłyśmy do wspólnej przestrzeni. Snapchat-1565976714-01Oprócz nas w obozie znajdowały się jeszcze tylko dwie turystki z Holandii. Mała liczba osób sprawiała, że nastrój był bardzo domowy 🙂 Otrzymałyśmy po kubeczku mocnej, słodkiej herbaty i relaksowałyśmy się w cieniu. Przyjemnie było siedzieć wśród kolorowo wyszywanych poduszek i ciekawie zdobionych dywanów, i po prostu cieszyć się ciszą.

                Na dzień przyjazdu miałyśmy już jednak zaplanowane atrakcje. Pierwszą z nich była wycieczka jeepem po pustyni. Nasz prywatny Beduin wsadził nas na pakę i porwał między góry. Zatrzymaliśmy się dopiero przy piaszczystym wzgórzu, które musiałyśmy zdobyć na nogach. Nie wiem czy kiedyś wspinałeś się po piasku, ale to prawdziwa udręka… Było to może zaledwie kilkadziesiąt metrów wysokości, ale spacer pod górkę zajął nam dobre 20 minut. Było jednak warto, bo z góry rozpościerał się widok na całą pustynię i pobliskie wzgórza.IMG_20171109_152136306_BURST000_COVER_TOP

                Na kolejnym przystanku Nasz Beduin pokazywał nam różnego rodzaju skały pustynne, w tym takie, które można używać do ozdabiania twarzy. Wysmarował nas czerwonym IMG_20171109_154750828_HDRproszkiem i oświadczył, że teraz jesteśmy Beduinkami (a może to był rytuał małżeński?!). Tak przyzdobione ruszyłyśmy do kolejnego punktu, gdzie mogłyśmy oglądać rzeźbienia wizerunków królów w skałach. Takich miejsc zobaczyłyśmy kilka, a następnie zatrzymaliśmy się przy jednym z nich na beduińską herbatkę. Pierwsze co zauważyłyśmy, to że nikt inny nie jest pomalowany (może to jednak było małżeństwo 😛 ).

                Niestety w każdym z tych punktów przebywa zwykle wiele innych wycieczek z innych obozów. Więc choć czasem uda Ci się złapać bajkowy widok, gdzie wokół Ciebie roztacza się pustka, prawda jest taka, że gdzieś w pobliżu czai się mały tłumek, zwykle chińskich turystów. A to w innych jeepach, a to na wielbłądach, ale zawsze gdzieś w zasięgu wzroku.IMG_20171109_153817189

                Na koniec udało nam się znaleźć bardziej odludne miejsce na jednym z piaskowych wzgórz. Rozłożyliśmy materac i patrzyliśmy, jak słońce powoli znika za wzgórzami. Złoto-żółty krajobraz powoli zamieniał się w pomarańczowy i coraz ciemniejszy. Wszystko to wyglądało naprawdę bajecznie.

Po zmroku na pustyni

                Po zachodzie słońca wróciliśmy do obozu, a tam już czekała na nas kolacja. Głęboko w piasku zakopane zostały garnki z mięsem, który dusiło się w żarze. Specjał Beduinów wymagał kilkugodzinnych przygotowań. Po tym jedzenie było wyciągane i rozkładane na długim stole, a ja, Nina i dwie Holenderki zostałyśmy poczęstowane bardzo smaczną kolacją.IMG_20171109_184721810

                Niestety, pustynia bywa zdradziecka. W ciągu dnia piasek odbija słońce i temperatura nawet jeśli nie jest zbyt wysoka, to daje się we znaki. Wieczorem natomiast może mocno spaść i zaskoczyć Cię nieprzyjemnie. Miałyśmy jednak jeszcze jeden plan na ten wieczór i temperatura nie mogła nam go zepsuć. Ubrałyśmy na siebie wszystko co miałyśmy najcieplejsze, wzięłyśmy latarki i wspięłyśmy się na skałki za obozem.

                Niestety, nie mam sprzętu, który mógłby uchwycić niebo nocą, ale mogę CI obiecać, że był to wyjątkowy widok. Było zupełnie ciemno, leżałyśmy na skałach, a nad nami były tysiące gwiazd. Pomimo chłodu ciężko było nam oderwać oczy od nieba i wrócić do namiotu. I choć nie było to najpiękniejsze niebo, jakie widziałam w życiu, było piękne i idealnie zwieńczało cały ten dzień.

Czas ruszać dalej…

                Noc była bardzo zimna! Pomimo wszystkich warstw, które na siebie założyłam, a także koca, miałam problemy z zaśnięciem. Polecam pojechać z kimś do kogo można się przytulić i Cię ogrzeje, bo na pewno będzie łatwiej przetrwać noc 😛 Za to wcześnie rano wstało słońce, które szybko ogrzało wnętrze i nie pozwoliło na dalszy sen.IMG_20171110_085711621

                Trzeba było się zwlec z polowego łóżeczka i wyjść na śniadanko przygotowane przez naszych gospodarzy. Potem jeszcze tylko chwila relaksu na poduszkach i czas był ruszać dalej. Owszem, było cudownie i z jednej strony nie chciało nam się jechać. Z drugiej wiedziałyśmy, że kolejny przystanek to tajemnicze miasto w skale, Petra 🙂

KOSZT WYPRAWY – 160 dinarów (na dwie osoby, ale tyle samo bym zapłaciła sama i jakbyśmy byli w trójkę – polecam dla grup).

W CENIE:

  1. Transport z granicy do Wadi Rum (około 1 godziny)
  2. Nocleg w namiocie + kolacja + śniadania + dowolna ilość herbaty
  3. Wycieczka jeepem po pustyni
  4. Transport do Wadi Musy, Petry (około 1,5 godziny)
  5. Niesamowite widoki i wspomnienia 🙂

IMG_20171109_163527826_HDR

2 myśli nt. „Wśród Beduinów na jordańskiej pustyni”

  1. Asiu, w jakim obozie nocowałaś? Wybieram się ze znajomymi do Jordanii pod koniec stycznia, więc trzeba się odezwać do jakiegoś “beduina” 🙂 Będę wdzięczny za namiary 🙂

    1. Cześć Michał!
      Najlepiej skontaktuj się z Talatem przez Whatsapp: +962 7 9539 3559. Nie pamiętam teraz imienia obozu, ale on nieźle mówi po angielsku i na pewno we wszystkim Wam pomoże 🙂
      Pewnie wybieracie się też do Petry. Nie pisałam jeszcze o tym, ale tam również przydał się kontakt do niego i jeżeli będziesz potrzebować pomocy z noclegiem czy wycieczką, też pisz do Talata 🙂
      Udanego wyjazdu do Jordanii!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.