Czas refleksji, czyli kurs medytacji

                Po zakończonym wolontariacie, wciąż miałam plany  na Mawlamyine. Kolejna przygoda była inna niż klasyczne zwiedzanie miasta czy życie ze lokalną ludnością. Tym razem przyszedł czas na refleksję i wyciszenie. Nawet nie miałam pojęcia, że może to być aż tak oczyszczające. I że tak bardzo tego potrzebowałam.

                Trochę ponad 10 km od Mawlamyine, znajduje się Centrum Medytacji Pa-Auk-Taw-Ya. Jest to cały kompleks świątyń, domów dla mnichów i mniszek oraz sali do medytacji. Łącznie zajmuje powierzchnię ponad 500 akrów i zgodnie z lonely planet, jest to jeden z największych ośrodków medytacyjnych w Birmie.

                Dotarłam tam zaraz po wolontariacie. Zostałam przywitana w administracji, przekazano mi zestaw do jedzenia, otrzymałam instrukcje i porady dotyczące medytacji, a także harmonogram dnia, a następnie skierowano mnie do pokoju, który na ten okres miał się stać moich domem. Tam poznałam Margot, dziewczynę z Francji, która od kilku dni brała mieszkała w Monastyrze i była moją współlokatorką. Oczywiście kobiety i mężczyźni byli odseparowani, i to do tego stopnia, że przez cały swój pobyt nawet nie spotkałam żadnego samca!

                Wiecie, w jakich warunkach mieszkałam na wolontariacie (a jeśli nie, to możecie się dowiedzieć stąd: Wolontariat w Birmie). Nasz pokoik w monastyrze trochę lepiej wyposażony, ale wciąż pozostawał w typowym, skromnym birmańskim stylu. Wprawdzie miałyśmy normalne toalety, ale prysznic był już uszkodzony i z tego powodu wciąż pozostawała kąpiel w miednicy. Dużym plusem była zamykana łazienka, dzięki której można było rozebrać się i łatwiej obsłużyć wiaderkiem 🙂 Co do łóżek, pozostały bez zmian, czyli mata na ziemi, ale powiem szczerze, ze po tygodniu w szkole byłam już przyzwyczajona do takiego standardu i nie bolało mnie to już.

IMG_20170321_100404

                Każdy dzień rozpoczynał się o 3:30. Wtedy to pod naszymi IMG_20170319_054110oknami zaczynał rozlegać się dźwięk, jakby ktoś walił chochlą o garnek i oznaczało to pobudkę oraz konieczność przygotowania na pierwszą medytację. Od 4:00 do 5:30 odbywało się pierwsze wspólne czuwanie. Dla kobiet był przeznaczony dwupiętrowy budynek, gdzie na pierwszym poziomie medytowały mniszki i osoby mieszkające przez dłuższy okres w monastyrze, a na drugim byli tacy jak ja i inne mniszki.

IMG_20170321_100733

                Po pierwszej medytacji, jeszcze przed 6 szliśmy na śniadanie. W kolejce pierwsze ustawiały się mniszki i goście mieli obowiązek ustąpić miejsca nawet tym najmłodszym, zaledwie kilkuletnim (a takich wcale nie było mało). Organizacja była genialna i pomimo dużej liczby osób, wszyscy sprawnie otrzymywali posiłek. Zwykle był to ryż lub kasza z warzywami. Zarówno śniadanie jak i obiad były wegetariańskie, ale jedzenie było naprawdę dobre i w ogóle nie dało się odczuć braku mięsa.

IMG_20170320_100208-COLLAGE

IMG_20170319_101413

                Posiłek jadłyśmy w pokoju, potem chwila odpoczynku, a o 9:00 odbywała się już kolejna wspólna medytacja. W sumie było ich 5 w ciągu dnia, co razem daje nam 7,5 godziny medytowania. Przyznam się, że wprawdzie byłam na każdej sesji w trakcie swojego pobytu, ale nie zawsze dawałam radę wysiedzieć do końca. Niewygodna pozycja, skurcze nóg, ból pleców… wszystko to uderzało na zmianę. Każda jednak taka sesja miała sens i była bardzo kojąca.

IMG_20170321_073603

                No dobrze, to teraz opowiem Wam jak to wygląda. Przede wszystkim cała magia opiera się na oddechu i na tym, by nie myśleć. Skupiając się na wdechach i wydechach, na przepływającym przez nasz układ powietrzu, pozostawiamy nasz umysł wolny. Jest to o tyle trudne, że moje myśli naturalnie odpływały w różnych kierunkach i wciąż musiała ustawiać się do porządku. Dziwny i jednocześnie bardzo interesujący był fakt, że często zaczynałam myśleć o sprawach, o których zupełnie zapomniałam i które myślałam, że nie mają dla mnie znaczenia, ale to jednak do takich sytuacji kierowała się moja głowa. O wielu z tych spraw nie pamiętałam nawet, a tu się okazuje, że gdzieś tam we mnie siedzą.

                To jeszcze wróćmy do planu dnia. Obiad i jednocześnie ostatni posiłek dnia, był podawany o 11:00, czyli po drugiej IMG_20170321_091309medytacji. Podobno zawsze na kursach medytacji je się do południa. Z takich ciekawostek, zwykle pomiędzy kolejnymi medytacjami, jest około godziny przerwy. To czas, który należy przeznaczyć na refleksję i wyciszenie w samotności, np. spacerując po terenie centrum lub odpoczywając. Tak jak wspominałam, obszar był ogromny i było mnóstwo miejsca do chodzenia, więc każdego dnia wybierałam się choć raz na zwiedzanie okolicy.

                Czas spędzany na kursie, rekomenduje się, aby był głównie w ciszy. Warto zrezygnować z używania elektroniki, nawet powinno się nie czytać. To ma na celu zupełne wyciszenie i oczyszczenie umysłu, a do tego umożliwia skupienie się na sobie i poznanie własnego ciała i ducha lepiej. O 19:30 kończyła się ostatnia medytacja i wtedy wracało się do swoich pokoi. Czekała nas wczesna pobudka, więc właściwie około 20 szłam już spać.

                Niestety, miałam okazję spędzić w Centrum Medytacji Pa-Auk-Taw-Ya tylko 4 dni. Później nadszedł czas, aby ruszyć w drogę. To był jednak bardzo wartościowy czas, w którym udało mi się wyciszyć, uspokoić i przemyśleć wiele kwestii (pomimo, że myśleć za dużo nie można było 😛 ). Nie jest to absolutnie religijne i Twoje wyznanie nie ma znaczenia, dlatego polecam absolutnie każdemu, aby choć raz wybrał się na taki kurs. Dla zainteresowanych, polecam poczytać informacje na stronie dotyczącej medytacji Vipassana – link.

                W naszym szybkim, współczesnym życiu, gdy jesteśmy uzależnieni od elektroniki, nie mamy czasu na przemyślenie swoich decyzji lub radość z efektów naszych działań, doświadczenie oderwania się od rzeczywistości uświadamia nam bardzo wiele. Dla mnie na pewno było cenne.

IMG_20170319_144506

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.